reż. Jan Jakub Kolski, muz. Dariusz Górniok
film fabularny, prod. Polska, 2018, 100 min.
Osadzona w realiach powojennej Polski historia zmagających się z żałobą rodziców, wyruszających ze swoim synem w ostatnią podróż, opowiedziana z perspektywy ich wnuka Jana. Syn Hanny i Jakuba, żołnierz AK Wacław „Odrowąż” Szewczyk, zostaje jesienią 1946 roku zastrzelony przez UB. Po serii upokorzeń doznanych ze strony nowej władzy, bezczeszczącej zwłoki ich dziecka, Hanna i Jakub postanawiają zapewnić synowi godny pochówek w oddalonej o 500 km Kalwarii Pacławskiej. Podróż rodziców przez wciąż pogrążoną w powojennym koszmarze Polskę staje się metaforyczną wyprawą w głąb ludzkiej duszy i próbą stworzenia na nowo definicji człowieczeństwa w świecie, w którym sąsiedzi zwracają się przeciwko sobie, a nieoczekiwanym sojusznikiem może stać się dotychczasowy wróg.
ŁUKASZ MACIEJEWSKI O FILMIE ,,UŁASKAWIENIE”:
ŻEBY NIE ŻYĆ
Jan Jakub Kolski wielokrotnie w swojej twórczości czerpał z własnej autobiografii. Największym artystycznym spełnieniem tej drogi była nagrodzona Złotymi Lwami „Historia kina w Popielawach” z 1998 roku. Najnowszy film reżysera, do pewnego momentu niemal etatowego laureata festiwalu w Gdyni (otrzymywał nagrody jury za „Pograbek”, „Jańcia Wodnika”, „Cudowne miejsce”, „Grającego z talerza”, wspomnianą „Historię kina w Popielawach”), jest jednak wydarzeniem szczególnym. Kolski opowiada o dziadkach, Annie i Jakubie, którzy de facto wychowywali go w Popielawach, stylistyczny ton historii jest jednak zupełnie inny niż w dawnych filmach Jana Jakuba, w których realizm magiczny zyskiwał swojską i adekwatną nazwę „jańciolandu”.
Akcja „Ułaskawienia” rozgrywa się w 1946 roku. Matka i ojciec przez pół Polski wiozą trumnę z synem zabitym przez konfidenta UB. Chcą pochować dziecko w spokojnej ziemi, ponieważ tam, gdzie mieszkają, w okolicach Tomaszowa Mazowieckiego, w Popielawach – UB odkopywało tę trumnę aż trzykrotnie, z zemsty, z okrucieństwa, a także po to, żeby sprawdzić, czy wróg ludu rzeczywiście nie żyje.
Pierwowzorem bohatera granego przez Jana Jankowskiego, aktora debiutującego niegdyś u Kolskiego w „Pogrzebie kartofla”, jest dziadek reżysera, Jakub Szewczyk, a zamordowanym Wacław Szewczyk, brat mamy Kolskiego. Ten wyraziście zarysowany autobiograficzny ton jest mocno widoczny od pierwszego kadru – reżyser nie pozostawia zresztą żadnych złudzeń, wkomponowując na początku filmu materiały mocumentalne kręcone kamerą 16 mm, w których swoim głosem opowiada o intymnym stemplu tej opowieści oraz dopisując w finale znamienną klamrę. Mimo to, „Ułaskawienie” staje się zupełnie osobnym obrazem w dotychczasowym uniwersum filmowym Jana Jakuba Kolskiego, intymną wyprawą w głąb duszy reżysera. Zaskakuje surowość kadrów operatora, Juliana A. Ch. Kernbacha, ogólna tonacja filmu, jego rytm, a także introwertyczne, zniuansowane i wiarygodne kreacje Grażyny Błęckiej Kolskiej i Jana Jankowskiego (oboje byli już laureatami aktorskich nagród na festiwalu w Gdyni – Kolska otrzymała ją za kreację w „Cudownym miejscu”, a Jan Jankowski za rolę w filmie „Sam pośród swoich” Wojciecha Wójcika).
Moralitet Kolskiego zamienia się swoisty western w tym znaczeniu, że pokazuje postawę ludzką, w której kodeks honorowy, kodeks życia jest ważniejszy niż doktryna gniewu. Brzmi to dzisiaj niczym drogowskaz.
Siedzą obok siebie. Mąż i żona. Pochmurni, znieczuleni, pozornie bierni. Wojna niby się skończyła, ale przecież ciągle trwa. Stracili syna, czyli stracili wszystko. Nie mogą go jednak pogrzebać. Ich wzrok jest matowy, ma kolor oczu, kolor duszy. Ale to, co mówią, dźwiga kaliber nienapisanego dekalogu. „To też jest wybór, żeby nie żyć jak bydło” – słyszymy. „Tam gdzie jest wybór, tam jest wolność”. Zapamiętajmy te słowa.
Łukasz Maciejewski
źródło: Onet