KOBRO/STRZEMIŃSKI. OPOWIEŚĆ FANTASTYCZNA

reż. Borys Lankosz, muz. Marcin Stańczyk

film fabularny – krótkometrażowy, prod. Polska, 2018, 45 min.

,,Kobro / Strzemiński. Opowieść fantastyczna” jest eksperymentem technologicznym, formalnym i narracyjnym: łączy zdjęcia fabularne z udziałem aktorów kręconych w hali zdjęciowej, scenografii wirtualnej i animacji, balansuje na granicy videoartu i teatru telewizji. Klasyczna gra aktorska kontrastuje z niekonwencjonalnym planem filmowym – scenografia tradycyjna uzupełniona została o scenografię projekcji VR. Film wykorzystuje różnorodne formy narracji. Tytułowi bohaterowie znajdują się w onirycznej przestrzeni, gdzie podwodny świat, wypełniony rozmowami o sztuce, współistnieje z salą sądową, na której trwa walka o opiekę nad dzieckiem. Film wchodzi w dyskusję z biografizmem jako metodą odczytania sztuki. Jego twórcy przyglądają się projektowi awangardowemu, który nie wytrzymał konfrontacji z realnym życiem. Jednocześnie dostrzegają postawę obojga artystów, przezwyciężających życiowe przeciwności i przełamujących schematy.

ŁUKASZ MACIEJEWSKI O FILMIE ,,KOBRO/STRZEMIŃSKI. OPOWIEŚĆ FANTASTYCZNA”:

WOLNOŚĆ ODDECHU

„Ty się zastanawiasz na co patrzeć. A ja jak żyć. Nie ma różnicy” – mówiła Giuliana (Monica Vitti) w „Czerwonej pustyni” Antonioniego. Perspektywa spojrzenia, perspektywa czucia. To kino właśnie.

Pisząc o eksperymentalnym projekcie Borysa Lankosza „Kobro / Strzemiński. Opowieść fantastyczna” przywołuję Antonioniego nie bez powodu. O ile twórca „Przygody” był innowatorem języka kina, o tyle „Kobro / Strzemiński” wskazuje, że chociaż niby wszystko już było,  innowacyjność w sferze formy filmowej jest drogą bez końca. I wciąż może przynosić ożywcze rezultaty.

Film nie-film, a jednak kino. Wygodna etykieta filmu eksperymentalnego nie wyczerpuje tematu. „Kobro / Strzemiński” powstał na zlecenie Instytutu Adama Mickiewicza jako jedno z wydarzeń uświetniających wielką monograficzną wystawę Kobro i Strzemińskiego w Centre Pompidou w Paryżu. Nie można było wydać lepiej tych pieniędzy.

Katarzyna Kobro w 1937 roku pisała: „Energia kolejno następujących po sobie kształtów w przestrzeni wytwarza rytm czasoprzestrzenny”. Ów rytm wyznacza dzisiaj także kino. Borys Lankosz razem ze swoimi współpracownikami – scenarzystką, Małgorzatą Sikorską-Miszczuk, dramatopisarką znaną przede wszystkim ze świata teatru i opery; świetnymi aktorami – Agatą Buzek i Łukaszem Simlatem, oraz operatorem, Marcinem Koszałką, stworzyli odrębny format. Film-obraz, dzieło plastyczne z ducha Kobro i Strzemińskiego, ale także przekaźnik ważnych treści. Te dwa ogniwa: forma i treść, wzajemnie się uzupełniają, tworzą koherentną całość.

W ostatnich latach wielu artystów związanych ze sztukami plastycznymi zaznaczyło swoją obecność w polskim kinie. Często efekty tych poszukiwań były arcyciekawe. Tym razem reżyser filmowy wkroczył w przestrzeń sztuk wizualnych. I znowu: ożywcze pobudzenie. Bo w ślad za pokazem warsztatowych umiejętności Lankosza i jego ekipy, poszło zrozumienie artystycznej spuścizny Kobro i Strzemińskiego, ich przesłania. Awangarda XXI wieku to technologia, a spotkanie z wybitnymi awangardzistami wieku XX stworzyło specjalną materię wzajemnego przenikania się zjawisk. Lankosz z Sikorską-Miszczuk nie zrezygnowali z fabularyzowania zdarzeń. Agata Buzek i Łukasz Simlat są postaciami historycznymi, grają Kobro i Strzemińskiego, ale stają się równolegle swoistymi przekaźnikami prawdy podstawowej. Kim jest dzisiaj artysta (poza -izmami)? Kim jest twórca? Jakiego rodzaju przesłanie i misja towarzyszą intencjom twórczym? W tym wypadku połączenie zdjęć fabularnych z udziałem aktorów w hali, ze scenografią VR oraz animacją, dały wrażenie rozwibrowanej odpowiedzi na tak postawione pytanie. Artysta jest i tym, i tamtym, jest wszystkim. Tak naprawdę chodzi jednak o wolność. Tak, wiem, ów termin brzmi dzisiaj cokolwiek wieloznacznie, i każdy może dopowiedzieć do „wolności” coś własnego, nie zawsze rozsądnego. Tymczasem Kobro i Strzemiński mówią o tym serio, dają świadectwo swoim życiem, oraz tym – to już domena kina – co z życiem artysty dzieje się, może się stać, po jego śmierci. Co wolność jest w stanie przetrwać?

Oto dwójka protagonistów przywdziewająca maski na twarze, albo twarze stające się maskami; artyści przemawiający głosami własnymi, ale i autorskimi tekstami Kobro i Strzemińskiego (Małgorzata Hajewska Krzysztofik samym głosem tworzy tutaj aktorską kreację). Wszyscy są swego rodzaju palimpsestem wolnościowego marzenia. Owo marzenie dotyczy również twórców przepisujących ich manifest na obrazy. To kino które nie trwa – ono płynie, jakby utkwiło w specjalnej zonie pomiędzy udawaniem a opowiadaniem, pomiędzy obrazem i słowem. Migocze w tle, a migotanie wynika z podświadomości, z głębokiego, na ile się da, wniknięcia w świadomość XX-wiecznych artystów przeklętych, uprawomocnionych i wręcz upoczciwionych przez ich romantyczną, chociaż okrutną, legendą biograficzną. Sikorska-Miszczuk razem z Lankoszem i z Koszałką umieszczając Katarzynę Kobro i Władysława Strzemińskiego w sytuacji łże-snu, pokazują że w tego rodzaju instalacji wszystko może się zdarzyć. Rzeźby Kobro dryfują pod wodą, sala sądowa na której artyści walczą o opiekę nad dzieckiem staje się widmową art-galerią, a w świecie dwudziestowiecznych awangardzistów ni stąd, ni zowąd pojawić się mogą Włodzimierz Lenin i jego niedoszła morderczyni, Fanny Kaplan.

Tak właśnie rozumiem zaskakujący podtytuł filmu. „Opowieść fantastyczna”. Dlaczego fantastyczna? Co to znaczy? Przecież nie science fiction. Otóż to właśnie. Futuryzm myśli, niezależnie od zapomnianej spuścizny Marinettiego i polskich gęgaczy, to właśnie wyzwolenie z okowów konieczności, powinności, obligatoryjnych umów i żądań wobec dzieła. Borys Lankosz uwalnia się od tych powinności razem ze swoimi bohaterami. Nie musi opowiadać, inaugurować i zamykać swojej historii. Jest fantastyczna. Bazuje na tym, co się zdarzyło albo i nie wydarzyło, co zapisali Kobro ze Strzemińskim swoimi dziełami, ale i to, co myśleli albo czuli. Na tym polega wolność wyboru. W ogóle wolność. Oddechu, czucia, myślenia.

Łukasz Maciejewski

Źródło: Onet